⛅ Mąż Mnie Nie Wspiera
Nie mam pojęcia co mam zrobić, chodzę do psychologa i rozmawiamy o moich zaburzeniach odżywiania, ale dalej nie jestem gotowa nic z tym zrobić, nie jestem gotowa na wprowadzenie regularności w jedzeniu, czuje się komfortowo tak, jak teraz jest, ale wiem, że jest to dla mnie złe i męczy mnie to, czuje się jakbym zasługiwała na
On nie odpowiedział lub zgrabnie zmieniał temat. Dzieje się tak bardzo często, kiedy mąż nie kocha żony. Trudno mówić o czymś, czego się nie czuje. Obserwuj sytuację. Jeżeli zachowanie mężczyzny się nie zmieni – musisz zacząć działać. Wszystko po to, by ratować swoje małżeństwo. 4. Nie wspiera Cię i nie jest z Ciebie
Mam problem z akceptacją dziecka mojego partnera, które właściwie nie jest jego dzieckiem. Ma córkę z poprzedniego małżeństwa, ale kiedy zaczął realizować regularnie kontakty z nią, uczestniczył w nich również brat dziewczynki. Jego związek z byłą żoną był krótki, ale poznali się gdy chłopiec miał 11 miesięcy
Ola wysłuchała mnie uważnie, gdy opowiadałam jej o mojej zdradzie i groźbach ze strony męża. Przytuliła mnie ciepło i powiedziała, że rozumie moje obawy. – Słuchając twojej historii, mam wrażenie, że mąż próbuje tobą manipulować, testując twoje reakcje. Nie ma pewności, czy faktycznie posiada dowody na twoją zdradę.
Dlaczego mąż mnie nie wspiera? Pod koniec czerwca po powrocie z jego wyjazdu integracyjnego wszystko już nabrało takiego kierunku w jego zachowaniu i takiego rozpędu, iż tylko każdy kolejny tydzień utwierdzał mnie w przekonaniu że jest ktoś trzeci.
Choć człowiek, który zdradził, myśli, że poradzi sobie z tą sytuacją, zwykle nie jest w stanie tego zamaskować i okazuje poczucie winy poprzez nadmiar sprzecznych emocji. Przeczytaj też: Mój mąż mnie zdradza. 3. Zmiany w relacjach seksualnych. Jeden z przejawów zdrady ze strony męża związany jest ze zmianami w sferze seksu.
Wiem, że mąż mnie kocha i nie może doczekać się maleństwa. Wiem też, że nigdy nie rozumie jak się czuję. Sama nie jestem przyzwyczajona do swojego nowego ciała, że jest mi czasem naprawdę ciężko. Często czuję się zmęczona i poprostu muszę się położyć by odpocząć lub by mi skurcz czy inny dyskomfort minął.
Mój mąż mnie zdradza — Dzisiaj się nie uda. Wrócę bardzo późno, więc nawet na mnie nie czekaj — powiedział i wybiegł do pracy. Nawet nie pożegnał się ze mną pocałunkiem, co wcześniej było naszą małą tradycją. A gdy wrócił w środku nocy, to poczułam od niego damskie perfumy. I nie był to zapach używany przeze mnie.
stwierdził że mam powiększoną macicę, spytał mnie przy okazji ile mam lat? W ciąży na pewno nie jestem bo akurat przez miesiączką (27 marca - 1 dc) robiłam test gdyż okres spóźniał mi się ponad 20 dni. Swierdził w takim razie ze widocznie taka moja uroda. Nie zrobił mi usg, dał jedynie skierowanie na cytologię.
Gt1LY. fot. Adobe Stock, RFBSIP Przez całe swoje życie byłam aktywną kobietą, żyłam na wysokich obrotach. Od małego wszędzie było mnie pełno. Energiczna i wesoła, nigdy się nie nudziłam. I tak mi już zostało – do czasu… Ale po kolei. Krótko po skończeniu szkoły podjęłam pracę. W tym samym roku poznałam Andrzeja, zakochaliśmy się. Po dwóch latach wzięliśmy ślub. Było nam ze sobą dobrze, oboje podobnie zapatrywaliśmy się na przyszłość. Nie zwlekaliśmy z decyzją o powiększeniu rodziny. Niecały rok później urodziłam Bartka, po trzech latach powitaliśmy na świecie Marka. I tak miało już zostać, mieliśmy się zestarzeć, i czekać na wnuki. Chłopaki wyrosły już z pieluch, chodzili do szkoły. Nie trzeba było wstawać po nocach no i mielimy więcej czasu dla siebie. Ale los pisze nieprzewidywalne scenariusze, więc po kolejnych ośmiu latach urodziłam Małgosię. Nie planowaliśmy tej ciąży, ale nie była też dla nas tragedią. Po pierwszym szoku zaczęliśmy się nawet cieszyć Miałam 34 lata, więc nie panikowałam i nie rozpaczałam. Niektóre kobiety w moim wieku dopiero poznają smak macierzyństwa! A Andrzej? Mój mąż wprost oszalał na punkcie córeczki! Od razu stała się jego oczkiem w głowie. Mijały lata. Wiedliśmy w miarę ustabilizowane życie. Praca, dom, dzieci, czasem wypad gdzieś na weekend czy do zoo. Nasze dzieci rosły, nawet się nie obejrzałam, kiedy chłopcy stali się mężczyznami. Bartuś po szkole średniej wyjechał na studia, do domu wracał co dwa lub trzy tygodnie. Dobrze sobie radził, znalazł pracę na wieczory i weekendy, miał dziewczynę. Byłam dumna, że tak mu się wiedzie. Mareczek nieco inaczej ułożył sobie życie. Miał 19 lat, kiedy poinformował nas, że zostaniemy dziadkami. Najpierw byłam wściekła i załamana, lecz z czasem oswoiłam się z tą myślą. Wprawdzie nie tak wyobrażałam sobie jego start w dorosłość, ale trudno. Zachował się jak mężczyzna – ożenił się z Sylwią, zamieszkali u niej, bo tak było wygodniej. Dziewczyna dwa lata wcześniej straciła ojca, nie chciała zostawiać mamy samej. A że Marek był zaradny i robotny, to z powodzeniem przejął rolę i obowiązki gospodarza domu. Podjął też pracę w zakładzie stolarskim, na szczęście dość dobrze płatną. Jakoś sobie radzili. Tymczasem nasza najmłodsza Małgosia była już nastolatką. Aż się bałam, co to za chwilę się zacznie – koleżanki, koledzy, imprezy. Pewnie podkradanie mi kosmetyków. „Obyśmy tylko uniknęli większych problemów wychowawczych” – myślałam, zarazem też miałam nadzieję, że skoro z chłopakami podołaliśmy, to i teraz damy radę. To niemożliwe, to musi być pomyłka Pewnego wieczoru szykowałam kolację, kiedy poczułam nudności. – Znowu wymiotujesz? Może pójdziesz do lekarza, już od jakiegoś czasu niewyraźnie wyglądasz – powiedział Andrzej, który rzeczywiście kolejny raz zastał mnie nad ubikacją. Fakt, nie najlepiej się ostatnio czułam. Byłam przemęczona, nie miałam apetytu i prawie nic nie jadłam. Mimo to cały czas miałam uczucie pełności, przejedzenia. Męczyły mnie wzdęcia, w sumie bez powodu. No i stale miałam też stan podgorączkowy, a nawet lekką gorączkę. Nie chciałam jednak iść do lekarza, wszystko kładłam na karb przemęczenia i nerwów. Tak się jednak złożyło, że kończyły mi się badania okresowe w pracy. Siłą rzeczy zrobiłam więc podstawowe badania. Kiedy pokazałam lekarzowi swoje wyniki, bardzo się zaniepokoił. Niestety, nie chciał powiedzieć nic konkretnego, ale zlecił dodatkowe analizy. A potem kolejne. Denerwowałam się coraz bardziej. I jak się okazało – nie bez powodu. Pamiętam ten dzień dokładnie. – To niemożliwe. Ale... Panie doktorze, ja nigdy nie chorowałam, świetnie się czułam! No ostatnio trochę gorzej, ale wie pan, jak to jest. Człowiek jest coraz starszy, to musi się coraz gorzej czuć… – próbowałam zaklinać rzeczywistość, miałam jeszcze nadzieję, że to pomyłka, lecz lekarz był bezwzględny. – Proszę pani, nie ma mowy o pomyłce. Teraz najważniejsze jest, żeby jak najszybciej zrobić operację, wyciąć guz, sprawdzić, czy jest złośliwy – z każdym kolejnym słowem czułam, jak ulatuje ze mnie cała radość życia. Najbliższe tygodnie były dla mnie straszne Operacja, badania, wyniki. I wyrok – rak wątrobowokomórkowy HCC, w zaawansowanym stadium. Na domiar złego lekarze znaleźli też przerzuty w węzłach chłonnych. Załamałam się! Miałam 45 lat, ale czułam się o wiele młodziej! Zawsze byłam pełna zapału i energii. Miałam tyle pomysłów! Za chwilę miała urodzić się moja wnuczka, planowałam już, że będę pomagała młodym, jak tylko będę umiała. No i Bartuś pewnie też niedługo o ślubie pomyśli. A Gosia? Gosia miała dopiero 11 lat! Właśnie wkraczała w najtrudniejszy wiek, w którym matka jest tak bardzo potrzebna! No i Andrzej… Na emeryturze chcieliśmy zwiedzić Polskę, zobaczyć wszystkie zamki i pałacyki. A teraz miałam nie dożyć emerytury? To nie mogło się dziać naprawdę! Jednak Andrzej miał rację… Poddałam się leczeniu. Nie kwalifikowałam się do przeszczepu wątroby, pozostała mi chemioterapia. Bardzo źle ją znosiłam, wymiotowałam, nie miałam siły wstawać z łóżka, straciłam wszystkie włosy. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie w lustrze, czułam się koszmarnie! Nie wiem, jak bym sobie poradziła, gdyby nie wsparcie najbliższych. Byli przy mnie, mimo że ich odtrącałam… Tak. Potrzebowałam ich bliskości, a jednocześnie tak bardzo cierpiałam, kiedy widziałam ich bezradność. I tak przykro mi było, gdy wreszcie przywieźli mi pokazać Martynkę, moją wnuczkę, a ja nawet nie miałam siły wziąć jej na ręce… – Mamo, nie załamuj się, tylko głowa w górę i do przodu, jak zawsze! – powtarzały mi dzieci. Wiedziałam, że tylko udają ten optymizm, że przy mnie starali się trzymać, jednak ich też wykańczała ta sytuacja. Gosieńka to już nawet nie udawała – każdego dnia po szkole przychodziła do mnie, tuliła się i długo płakała. – Mamusiu, kiedy wreszcie wyzdrowiejesz? Powiedz, mamo… Bo wyzdrowiejesz, prawda? – pytała z nadzieją i strachem w głosie. A mnie pękało serce, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć swojemu dziecku. Przecież pewne było, że ja już nigdy nie wyzdrowieję, że to tylko leczenie paliatywne. Kiedy zostawaliśmy z Andrzejem sami, pozwalałam sobie na szczerość. Czasem płakałam – z bólu, strachu, bezsilności. Innym razem złościłam się, zacinałam w sobie, nie odzywałam. Mąż znosił to wszystko dzielnie, chociaż czasem też siadały mu nerwy. Tego wieczoru coś w nim pękło i nie wytrzymał. – Mam już dość, rozumiesz? Ja wiem, jesteś chora, psychicznie i fizycznie wykończona, ale na litość boską, przestań się nad sobą użalać! – wykrzyczał mi. – My tu wszyscy się martwimy, wszyscy umieramy ze strachu, ale przynajmniej się staramy! Latamy, skaczemy koło ciebie, próbujemy żyć na tyle normalnie, na ile się da. A ty nam utrudniasz! Kochanie, błagam, nie poddawaj się! Byłam zszokowana. Odkąd dowiedzieliśmy się o mojej chorobie był dla mnie łagodny, miły… A teraz nagle taka zmiana! Andrzej wykrzyczał mi wszystkie swoje żale i pretensje, cały swój strach. Zdenerwował mnie. – Niczego nie rozumiesz. Wyjdź! – krzyknęłam tylko urażona. Byłam na niego wściekła! Moje życie się zawaliło, to ja cierpiałam, a on na mnie krzyczał! Całą noc nie mogłam zasnąć, rozmyślałam nad tym, co mi powiedział mąż, i… z każdą kolejną minutą przyznawałam mu coraz więcej racji. Niszczyłam siebie, dzieci, nasze relacje. Niszczyłam naszą rodzinę! Tak, byłam chora! Ale to nie była niczyja wina. I tylko ode mnie zależało, czy resztę życia przeleżę na kanapie, mając pretensje do całego świata, czy jednak coś z tym zrobię. Przecież ciągle żyję, wciąż jestem Podczas kolejnej wizyty w szpitalu poprosiłam o kontakt do psychologa. Spotkania z nim bardzo mi pomogły, otworzyły mi oczy. Mówi się, że dobre nastawienie to połowa sukcesu. I chyba naprawdę coś w tym jest. Zaczęłam się uśmiechać, walczyć, wierzyć, że czeka mnie coś jeszcze, no bo przecież jeszcze nie umieram! Nie zdarzył się cud. Nadal podają mi silną chemię, biorę kilka tabletek dziennie i muszę się oszczędzać. Są jednak dni, kiedy czuję się całkiem dobrze. Pomagam Gosi w lekcjach, bawię się z Martynką. Zaczęliśmy też realizować nasze marzenia i w weekendy, o ile samopoczucie mi pozwala, zwiedzamy zamki i pałace. Na razie tylko te w najbliższej okolicy, ale kto wie, może resztę też uda mi się zobaczyć? Nie wiem, ile życia mi zostało. Dzień? Miesiąc? Rok? Mam nadzieję, że jeszcze więcej! Ale nieważne, ile mam czasu – cieszę się każdą chwilą, celebruję małe szczęścia. Jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Czytaj także:„Była miłością mojego życia, ale złamała mi serce. Miałem już rodzinę, gdy ona wróciła i poprosiła o drugą szansꔄKochałem żonę, ale nie byłem w stanie żyć z jej nałogiem. Mówią jednak, że miłość wszystko zwycięży...”„Miałem skok w bok z prostytutką. Boję się, że mogłem się czymś zarazić. Co jeśli narażę teraz żonę na chorobę?”
Reading 2 minViews Szczerze mówiąc, wcale nie wiem, co robić dalej. Nie mogę tego znieść, nie mogę też nakrzyczeć na teściową i na męża. Nie tak mnie uczono, ale jestem strasznie zmęczona obecną sytuacją. Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od siedmiu lat i przez cały ten czas rodzina jest utrzymywana głównie przeze mnie. Mieszkamy w moim mieszkaniu, które kupiłam na własny koszt przed ślubem. Kupuję artykuły spożywcze i płacę za media. Co robi mąż? Ponad połowę swojej pensji daje mamie i siostrze. Uważa, że one bardziej tego potrzebują. Teściowa uwielbia drogie markowe ciuchy, perfumy, wakacje za granicą i kawior na śniadanie. Za to wszystko płaci mój mąż – ona przecież nie pracuje. Siostra męża jest taka sama jak matka. Nigdy w życiu nie pracowała, trzykrotnie wyszła za mąż i żyła na koszt mężczyzn. Urodziła trójkę dzieci z trzech małżeństw i ciągle czeka na pieniądze od swojego brata. A teraz okazuje się, że wszyscy żyją moim kosztem. Dlaczego powinnam wspierać dorosłego mężczyznę? Kiedyś rozmawiałam z moim mężem, ale on upiera się przy swoim – jego mama i siostra potrzebują wsparcia finansowego, bo same sobie nie poradzą. A czy ja nie potrzebuję wsparcia? W ogóle mnie na nic nie stać, bo wszystko idzie na wyżywienie i rachunki. Jestem zmęczona.
Strona Główna Pytania I Odpowiedzi Jestem Matką Rocznego Dziecka I Mam Problem Z Mężem, Który Mnie Nie Wspiera, Nie Pomaga Mi W 3 odpowiedzi Jestem matką rocznego dziecka i mam problem z mężem, który mnie nie wspiera, nie pomaga mi w opiece nad dzieckiem jak i nad codziennymi obowiązkami bo uważa że on zarabia, pracuje a ja skoro jestem na macierzyńskim powinnam się zajmować dzieckiem i domem. Nasz kryzys trwa od bardzo dawna, jak dziecko się urodziło mąż mnie bardzo wspierał, przebierał dziecko, mi przywoził obiady (sam nie gotował). Później jak wrócił do pracy to coraz mniej mi pomagał. Przez jakiś czas, przez około 3 miesiące po jednej z wielu kłótni, mąż zaczął spać na materacu w mieszkaniu. Jakoś się pogodziliśmy ale to nie rozwiązało naszych problemów. Co jakiś czas wybuchają kłótnie, mąż się zamyka w sobie, po pracy siedzi godzinami na komputerze dopóki nie pójdzie spać. Bardzo sporadycznie pobawi się z dzieckiem, często go prosiłam żeby się nim zajął i czasem miałam swoje 15 minut na pójście pod prysznic, ale nie miałam takiego czasu dla siebie, żeby w spokoju posiedzieć na internecie. Dziecko widziało że mnie nie ma więc zaczeło raczkować w stronę pokoju gdzie byłam i dla męża problem z głowy. Na pare godzin wyszłam tylko kilka razy. Bywały takie momenty, że mąż zaczął zabierać wieczorem dziecko na spacery czy na weekendzie żebym ja mogła sobie odpoczać ale to też był taki moment. Przy kłótni słyszałam, że źle się zajmuje dzieckiem skoro płacze, że jakakolwiek inna na moim miejscu by ogarnęła dziecko i posprzątała dom, a ja nic nie robię (pomimo tego że jestem 24/7 dla dziecka, a dom jak mam siłę i czas też staram się ogarniać, gotuje mu obiady). Dziecko przez pierwsze miesiące było bardzo wymagające, dla mnie to był trudny moment kiedy nie mogłam wyjść do wc bo dziecko sie wybudzało bo spało na mnie, czułam się unieruchomiona. Teraz dziecko jest wesołe, potrafi się sobą zająć ale ja jestem tą osobą która cały czas patrzy, żeby nic się jej nie stało, niczego nie połknęła, po prostu ja cały czas patrzę na nią. Czuje się zatraciłam siebie w macierzyństwie i nie ma miejsca na mnie w tym. Mąż wieczorami gra sobie z kolegami, ostatnio coraz bardziej się mijamy, on ma swoje życie, ja mam z dzieckiem swoje. Jak chcę porozmawiać o czymkolwiek na luźne tematy to muszę do niego mówić trzy razy bo siedzi na słuchawkach. Mówi że nie robimy nic razem bo nie proponuje mu nic ciekawego, fajnego. Jak próbowałam na niego naciskać, żeby coś zrobił dla domu, czy zaczęłam zwracać uwagę że tylko siedzi na komputerze to jeszcze bardziej się zamykał w sobie i obwiniał mnie, że to ja jestem ta zła i ja wprowadzam nerwową atmosferę. Od kilku miesięcy jestem na terapii online ale nie czuję, żeby ona coś dawała, czuję że jestem w tym samym punkcie albo gorszym jeśli chodzi o sprawy związkowe. Ze względu na to że jesteśmy tutaj sami, rodzice i teściowe są daleko nie jesteśmy w stanie wyjść gdzieś razem raz na jakiś czas i odbudować relację. Mam wrażenie że on nie wie jak się z dzieckiem bawić na dłużej niż 5 minut. Jakby trzeba było wielce główkować co możemy robić we trójkę w domu bo to jeszcze małe dziecko. Przez to, że nie otrzymuje czułości i wsparcia czuję się bardzo samotna, czuję się jakbym była samotną matka, do tego sprzataczką i kucharką. Mąż zarzuca mi to, że ja mu nie okazuje troski miłości. A ja jestem na niego zła że mnie tak opuścił w tym rodzicielstwie i zupełnie nie chcę się podzielić obowiązkami domowymi, dla niego w domu może być brudno, nie trzeba jakoś specjalnie sprzątac, a pranie samo się wypierze (w okresie narzeczeństwa też nie pamiętam żeby jakoś mi specjalne pomagał, raz na jakiś miesiac moze odkurzył). Czuję że on ma takie życie jakie miał wcześniej, po pracy relaks przed komputerem a na weekendzie cały dzień na komputerze (chyba że wyjdziemy na spacer razem). U mnie się wszystko zmieniło i myślałam, że będziemy w tym we dwoje. Dla niego jest wygodne żeby było jak było a żeby mi dołożyć obowiązków. Boje się, że jak wrócę do pracy to opieka nad dzieckiem i nad domem i nad gotowaniem, to wszystko mnie przytłoczy, a teraz jestem na skraju jeśli chodzi o tą relację. Nie mam pomysłu co można zrobic, jeśli rozmowy nic nigdy nie wniosły dobrego, czuję że on mi daje warunek, że jak będe o niego dbać to on będzie mi pomagał. Kiedyś nawet tak stwierdził że jak będę zaspokajać jego potrzeby, to on się włączy w to wszystko. Dzień dobry, widzę, że kłębi się w Pani bardzo dużo, to pokazuje, że musi się Pani czuć samotna i że jest w Pani tyle różnych rzeczy, że praktycznie przelały się z Pani wnętrza na ten wpis. Pojawienie się dziecka zmienia bardzo dużo w relacji (zamiast tylko relacji Pani-mąż, jest relacja Pani-dziecko, Pani-mąż, mąż-dziecko i Pani-mąż-dziecko naraz!), co może powodować dużo różnych, czasem trudnych emocji dla wszystkich, a czasem też pobudzać różne wcześniejsze konflikty, zranienia i trudności. Na pewno warto się zastanawiać i badać, czy mąż wie, jak się Pani czuje (tak jak to Pani opisała)? Czy pani wie, jak on się czuje? Słowem - czy jest jakaś przestrzeń, żebyście Państwo mogli porozmawiać o tym co i dlaczego się właściwie dzieje? Ponadto jest to na pewno bardzo trudne, że wzięła Pani na siebie cały ciężar bycia dobrą matką, dobrą żoną, dobrą panią domu, a właściwie mówi Pani, że trochę z tej opieki i troski należy się także Pani. Może terapia byłaby dobrą przestrzenią, miejscem na Panią, takim czasem właśnie dla Pani potrzeb. Pozdrawiam, Michał Knapiński Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Opisała Pani sytuację nagromadzenia wzajemnych potrzeb i oczekiwań, trudności w dialogu na ten temat między Panią i mężem, komplikujących codzienność Waszego związku. Rozważenie wspólnej konsultacji u terapeuty par i małżeństw może być okazją wyjścia z impasu i wprowadzenia konstruktywnych, korzystnych zmian w Waszej rodzinie. Rozumiem, że jest Pani zmęczona. Przyjście dziecka na świat zmienia wszystko w tym relacje między partnerami. Być może mąż nie potrafi lub obawia się, że nie będzie w stanie zaopiekować się dzieckiem w sposób spełniający Pani oczekiwania. Mimo napotkanych trudności zachęcam do rozmowy z mężem, podzieleniem się swoimi odczuciami. Gdyby jednak próby się nie powiodły zachęcam do zadbania o siebie i skorzystania ze wsparcia specjalisty w miejscu zamieszkania. Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.
mąż mnie nie wspiera